Rose
Gdy wyszłam od Lissy od razu skierowałam się do mojego pokoju. Dymitr szedł kilka kroków za mną, co było bezpiecznym wyjściem na wypadek, gdybym (nie daj Boże!) miała zemdleć z wyczerpania.W końcu dotarłam do swojego pokoju. Zaczęłam się pakować. Nie trwało to długo, bo brałam tylko niezbędne rzeczy. Bez zbędnych ceregieli wyszłam na korytarz. Dymitr już tam na mnie czekał. Stał oparty o ścianę i wpatrywał się we mnie.
-Podoba ci się to co widzisz?- to pytanie od początku naszej znajomości miało znaczenie. Pierwszy raz powiedziałam to gdy zobaczył mnie bez bluzki w objęciach Jessego Zeklosa. Wtedy coś pojawiło się w jego oczach. Trwał to tylko chwilkę, lecz i tak wiem, że tam było.
-Nawet nie wiesz jak bardzo krasota moya- powiedział wciąż nie odrywając ode mnie wzroku.
Po tej krótkiej wymianie zdań wyszliśmy na dwór, gdzie już czekali na nas z samochodem z Dworu. Wsiedliśmy i już po chwili jechaliśmy w stronę lotniska. Starałam się nie zasypiać, ale byłam tak zmęczona i jeszcze do tego do dyspozycji miałam umięśnione ramie mojego ukochanego. Nie mogłam przegapić okazji, aby położyć głowę na tym ramieniu . Potem już samo wyszło.
Dymitr delikatnie mnie obudził i oznajmił, że jesteśmy na lotnisku. Wstałam i ciągle nieprzytomna weszłam do samolotu. Już za chwilę odeszłam w niebyt, aby po godzinie znów się zbudzić. Gdy spojrzałam w bok zobaczyłam, że mój partner nie śpi.
-Towarzyszu czy ty nie spałeś? Trzeba nabierać sił!
-Oh Roza, spałem, ale w samochodzie, wtedy gdy ty spałaś.- po tej niezbyt zadowalającej odpowiedzi objął mnie ramieniem.
-Masz w tej chwili iść spać! To jest rozkaz Towarzyszu!- Powiedziałam to stanowczym głosem, patrząc na niego surowo. Na ustach miałam uśmiech.
-Postaram się jak najrzetelniej wypełnić rozkaz generale Hathaway!- to powiedziawszy zamknął oczy i starał się zasnąć.
Przez kilka minut siedzieliśmy tak w ciszy. Po chwili poczułam, że jego ciało się rozluźnia. Gdy poczułam, że Dymitr śpi sama zasnęłam tam, gdzie jest moje miejsce, czyli w ramionach mojego ukochanego.