piątek, 18 września 2015

Rozdział 9

Rose

          Obudziłam się w pokoju, na Dworze. Pamiętam, że wsiadaliśmy do prywatnego samolotu lecącego na Dwór. Pewnie usnęłam. Gdy podniosłam się z łóżka zobaczyłam uśmiechniętą twarz Dymitra. Był on tylko w luźnych spodniach od dresu. Jego nagi tors wyglądał przecudnie w świetle zachodzącego słońca. Brązowe włosy mieniły się przepięknie. A jego oczy! Ach! Jakże to był cudny widok! Te wspaniałe brązowe oczy wpatrywały się we mnie z taką miłością, że aż dech zapierało w piersiach. Nadal się uśmiechając powiedział:
-W końcu się poddasz i nastąpi to szybciej niż myślisz.
-Już ci mówiłam. Jeśli mój wiek będzie zaczynał się cyfrą dwa. -uśmiechnęłam się do niego. Oczywiście mówiliśmy o naszym ślubie. Nie miałam zamiaru wychodzić za mąż przed dwudziestką. Kto to słyszał. Osiemnastoletnia strażniczka królowej, PANI BIELIKOW. Jak o tym rozmyślam to chciałabym zostawić sobie też moje nazwisko. Rose Hathaway Bielikow. Boże! O czym ja myślę! Zostały mi jeszcze przynajmniej dwa lata a ja już rozmyślam tak się będę nazywać. Będą do mnie mówić strażniczko Bielikow czy strażniczko Hathaway? Skończ!-nakazałam sobie w duchu.
                 Podczas naszej wycieczki na Syberię*, kiedy Yewa Bielikowa przewidziała ślub, Dymitr ciągle się ze mną droczył. Ale ja wiedziałam, że przepowiednia babki Dymitra nie musi dotyczyć nas! Równie dobrze mogła dotyczyć ślubu Adriana i Sydney! To może być tak jak z Krwawym Królem. Yewa przewidziała, że zabije go ktoś "kroczący drogą śmierci" wszyscy myśleli, że to będzie Dymitr, ale okazało się, że chodziło o Marka. Był on naznaczony Pocałunkiem Cienia to znaczy, kiedyś umarł, ale wampir posiadający moc Ducha wskrzesił go za pomocą swojej magii. Tak więc te przepowiednie nie zawszę, wręcz zwykle są niedokładne.
                   Wstałam z łóżka. Spojrzałam w lustro. Jęknęłam. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Moje włosy były poplątane tak bardzo, że przypominały ptasie gniazdo. Makijaż, który sobie wczoraj nałożyłam nie wiadomo poco, rozmazał mi się po całej twarzy. Weszłam do łazienki, aby się umyć.
                   Gdy byłam już gotowa wyszliśmy z Dymitrem na korytarz i skierowaliśmy się do pokoju Lissy.
-O, cześć!- zawołała moja przyjaciółka wesoło. -Nie spodziewałam się was dzisiaj. Myślałam, że weźmiecie sobie dzień wolnego.
-Po co nam dzień wolnego skoro przespaliśmy całą drogę na Dwór?-spytałam- Ale mniejsza o to. Czy coś się tutaj działo?
-Niestety nic nie znaleźliśmy. Myślałam, że wy wpadniecie na jakiś ślad- powiedziała to z lekkim smutkiem w głosie.
-Nic tam nie było. Niestety-oznajmiłam.
-Do Iwaszkowów przyjeżdża ludzki gość- powiedziała ni z tego ni z owego Lissa
                Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ nie spodziewałam się po Danieli lub tym bardziej Nathanie Iwaszkow jakiś gości, tym bardziej ludzkich. Dlatego zapytałam:
-Do czego Nathanowi lub Danieli potrzebny jest człowiek?
-Nie do Nathana lub Danieli tylko do Sydney i Adriana-uświadomiła mi przyjaciółka. Zupełnie zapomniałam, że teraz Sydney także jest Iwaszkow.
-Jak się nazywa
-Jakaś panna Trewillger- odpowiedziała
-Była nauczycielką Sydney w Palm Springs-odezwał się niespodziewanie Dymitr
                Byłam ciekawa czy jej wizyta miała jakiś specjalny cel, czy tylko przyjechała ich odwiedzić. Bardziej byłam skłonna uwierzyć w tę pierwszą opcję.


*Są to wydarzenia opisane w dodatku do Akademii Wampirów, "Powrót do domu" Richelle Mead.