Rose
Weszłam do swojego pokoju i zobaczyłam w nim Adriana. Stał plecami do okna i wlepiał wzrok w ścianę obok mnie. Wyglądał na zamyślonego, dlatego spytałam.-Szukasz kogoś?-mój głos zabrzmiał ostrzej niż zamierzałam. Kiedy indziej zadałabym inne pytanie, ale byłam nie w humorze. To przez tę sprawę z Jackie Trewillger. Zdecydowanie coś tu śmierdzi.
-Widziałaś może Sonię?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Jak ja tego nie lubiłam. Od razu przypomniałam sobie moment kiedy jeszcze w akademii obudziłam się w szpitalu i doktor Olendzka zadawała mi głupie pytania typu jak się nazywasz.
-Teraz pewnie śpi.- Był środek dnia więc noc w morojskim rozkładzie dnia.
-A no tak-wymruczał do siebie.
Po chwili już go nie było. Dziwne. Zdecydowanie coś tu śmierdzi. Lecz teraz moją głowę zaprzątały inne sprawy takie jak na przykład pół-nagi Rosjanin wchodzący do mojego pokoju przez nasze wspólne drzwi. Lissa kazała zrobić przejścię pomiędzy naszymi pokojami, abyśmy mogli swobodnie się porozumiewać. My wykorzystywaliśmy to też do innego celu.
-Widziałaś może moją koszule?- Dziwne było to pytanie, ponieważ on zwykle nie chodził w koszulach. Nawet nie zwykle. Nigdy! Dlatego spytałam:
-Od kiedy chodzisz w koszulach?
-Mam iść na jakąś konferencje i dostałem rozkaz od królowej, aby ubrać się bardzo elegancko- w jego głosie dało się słyszeć zdenerwowanie i niesmak co do tego w co ma się ubrać.
-Według mnie możesz zostać w tym w czym jesteś...- Zdecydowanie mógł. Wyglądał olśniewająco.
-To nie czas na żarty Rose- mówiąc to zwieśł ponuro głowę, lecz i tak zdążyłam dostrzec uśmiech na jego twarzy.
-Kto to widział!-zaśmiałam się- Sławny pogromca strzyg a boi się koszuli?
Podeszłam kilka kroków. Stałam teraz na przeciwko niego i starałam się patrzeć mu w oczy co było trudne nie z powodu różnicy wzrostu, ale dlatego, że wciąż trzymał głowę opuszczoną.
-I Abe'go- powiedział to tak cicho, że ledwie dosłyszałam.
-Akurat mojego ojca boją się nawet strzygi.- Starałam się poprawić mu nastrój.- A teraz chodźmy poszukać twojej koszuli!